Oczywiście badacze dziejów dawno już dotarli do szczegółowych opisów stanów i uzbrojenia działających w 1921 roku na Śląsku korpusach ochotniczych tzw. Freikorpsach, ale zupełnie trafnie a zarazem ciekawie opisują te jednostki meldunki powstańczego wywiadu.


Wywiad wojsk powstańczych na krótko przed wybuchem III powstania śląskiego otrzymał dostęp do informacji od agentów wywiadu regularnej polskiej armii. W połączeniu z siatką stworzoną jeszcze przez POW Górnego Śląska dało to bardzo skuteczną bazę informacji wywiadowczych. W przesłanym do powstańczego sztabu meldunku wywiadu czytamy m.in. „Najsilniejszy i najlepiej zorganizowany jest Freikorps „Oberland”. Jego dowódca – mjr von Horradam, Bawarczyk, lat 38. Adiutant – Hamer. Składa się z trzech batalionów szturmowych noszących nazwy od nazwisk dowódców”.
Dalej wywiad informuje, że w każdym batalionie dowódcą jest porucznik, który ma pod swoją komendą cztery kompanie po 120 ludzi. Daje to łączną liczebność około 1500 ludzi.
We wspomnianym meldunku czytamy także: „Każda kompania ma wysłużonych podoficerów. Umundurowani – kolor zielonkawy (bawarski) z kokardą biało niebieską i trójkolorową niemiecką. Na kołnierzu i mankietach metalowa odznaka – szarotka koloru żółto-białego. Uzbrojenie KB wzór 98, w każdej kompanii jeden ciężki karabin maszynowy, jeden lekki karabin maszynowy, jeden miotacz min, dużo pistoletów Werkmanna. Oddział ma artylerię”.
Warto chwilę zatrzymać się nad wspomnianymi pistoletami Werkmanna. Chodziło tu o tzw. pistolety Bergmanna. Był to pierwszy niemiecki pistolet maszynowy, wyposażony w okrągły magazynek, pozwalający na strzelanie krótkimi seriami bez konieczności repetowania broni, co dawało jego użytkownikom przewagę zwłaszcza w walce w ręcz i na małym dystansie.
Polski wywiad wojskowy miał swoich agentów także w Bawarii, gdzie był ośrodek werbunkowy Freikorpsu „Oberland”. Nadesłany stamtąd meldunek donosił: „Odbywa się werbunek na szeroką skalę. Odbiera się ochotnikom dowody osobiste i wystawia nowe.”
Dalej meldunek podaje wysokość żołdu żołnierza Freikorpsu „Oberland”, który wynosił 50 marek dziennie oraz informację o instrukcjach jakie odbierali wyjeżdżający na Śląsk ochotnicy. Mieli oni nauczyć się i w wypadku dostania się do niewoli bezwzględnie podawać dane wpisane w nowych dowodach osobistych, w których jako miejsce urodzenia figurowały miejscowości na Górnym Śląsku.